Nie słabnie fala strajków w Niemczech
W Niemczech narasta napięcie związane z trwającymi protestami rolników, kolejarzy i przewoźników, a rząd znajduje się w defensywie wobec rosnącego niezadowolenia społecznego. Szacuje się, że rozpoczynający się w środę strajk na kolei, może kosztować niemiecką gospodarkę nawet pół miliarda euro.
Niemiecka scena polityczna, która jeszcze niedawno wydawała się stabilna, teraz zmaga się z falą niezadowolenia i frustracji rozlewającą się w niemieckim społeczeństwie. Wprowadzenie nowych regulacji, zwłaszcza związanych z transformacją gospodarki na drodze do klimatycznej neutralności, spotyka się z oporem społecznym, a różne grupy zawodowe coraz głośniej wyrażają swój sprzeciw. Rząd Olafa Scholza, przejmujący władzę w grudniu 2021 roku, nie był także przygotowany na skutki wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Odejście od rosyjskiego gazu spowodowało wzrost cen i recesję gospodarczą w Niemczech, a obietnice utrzymania dobrobytu, którymi tak hojnie raczyli politycy, okazały się trudne do spełnienia.
Strajk przewoźników
Jedną z grup zawodowych, która postanowiła dać upust swojemu niezadowoleniu z polityki niemieckiego rządu są przewoźnicy, którzy doświadczają podwójnego obciążenia finansowego z powodu wyższych opłat drogowych i nowego podatku od CO2 na paliwo. Płynące z tego dodatkowe dochody państwa mają być przekierowane na rozwój kolei zamiast na infrastrukturę drogową, co spotkało się z protestem ze strony stowarzyszenia logistycznego BGL. W czwartek oraz w piątek 18-19 stycznia przewoźnicy, kierowcy i firmy spedycyjne demonstrowały w Berlinie swój sprzeciw wobec działań polityków rządzących krajem. Tuż przed weekendem pod Bramą Brandenburską oraz w rejonie centrum stolicy Niemiec zebrało się około 1,5 tys. uczestników, 620 ciężarówek i 150 traktorów, rozpoczynając tym samym ogromny wiec. Główne postulaty strajkujących dotyczyły m.in. wycofania się niemieckiego rządu z podwyżek opłat drogowych i stawek emisji CO2, oraz lepszej infrastruktury dla kierowców zawodowych. Rzecznik Federalnego Stowarzyszenia Transportu Towarowego i Logistyki, Dirk Engelhardt, wyraził niezadowolenie z traktowania branży transportowej jako „dojnej krowy”.
Niemieckie stowarzyszenia transportowe szacują koszty podwyżek myta w Niemczech na 12 tysięcy euro na ciężarówkę. Pojawiają się poważne obawy w związku z możliwą falą niewypłacalności i upadków małych firm transportowych, które mogą nie przetrwać podwyżek, zanim rynek zaakceptuje nowe, wyższe ceny za fracht, co może zająć od kilku do kilkunastu miesięcy. Analiza cen za frach na trasach Polska – Niemcy oraz Niemcy – Polska dokonana na platformie Trans.eu wykazała wzrost cen o 1-5% w grudniu 2023 (w stosunku do cen z listopada 2023). Należy się jednak spodziewać dalszej tendencji wzrostowej.
Strajk rolników
Niemieccy rolnicy protestują przeciwko planowanym cięciom, w tym zniesieniu ulgi podatkowej na olej napędowy dla rolnictwa. Protesty rolników wynikają również z presji reform dotyczących ochrony środowiska i dobrostanu zwierząt. Wraz z kolejnymi wymaganiami, pojawia się frustracja związana z brakiem czasu i środków finansowych na wprowadzenie zmian, szczególnie dla mniejszych gospodarstw. Pierwsza fala protestów ruszyła 8 stycznia powodując znaczne utrudnienia na niemieckich drogach. Kolejna rozpoczęła się 15 stycznia paraliżując ruch w Berlinie oraz na drogach dojazdowych, a także korki na granicach. I chociaż niemiecki rząd wycofał się już z niektórych planowanych cięć w sektorze rolnym, zapowiadając stopniowe wycofywanie się z ulgi podatkowej na olej napędowy dla rolnictwa w ciągu kolejnych trzech lat, rolnicy nadal są niezadowoleni i uważają podjęte kroki za niewystarczające. Joachim Rukwied, przewodniczący niemieckiego stowarzyszenia rolników, zapowiedział kolejne ogólnokrajowe protesty. Podkreślił, że rolnicy chcą zabezpieczenia dotacji do oleju napędowego przed jakąkolwiek dyskusją o głębszych reformach. W poniedziałek 22 stycznia w całym kraju odbyło się 26 protestów i 5 wieców, między innymi w Rostocku, Neubrandenburgu, Stralsundzie, Schwerinie i Greifswaldzie. Utrudnienia pojawią się także po polskiej stronie granicy, w szczególności w województwie zachodniopomorskim, gdzie na kilka godzin zamknięto ponad 10-kilometrowy odcinek autostrady prowadzący do przejścia granicznego w Kołbaskowie.
Strajk kolejarzy
Do strajku rolników bardzo szybko, bo już 10 stycznia, dołączył związek zawodowy niemieckich maszynistów GDL rozpoczynając strajk na tle płacowym. Tego dnia w trasę wyruszył tylko 1 na 5 niemieckich pociągów dalekobieżnych, a ruch odbywał się według awaryjnego rozkładu jazdy. Związkowcy domagają się między innymi podwyżek, a także zmniejszenia tygodniowego wymiaru czasu pracy pracowników zmianowych z 38 do 35 godzin. Negocjacje zbiorowe prowadzone pomiędzy związkiem zawodowym GDL a kierownictwem Deutsche Bahn zakończyły się fiaskiem, w związku z czym przewodniczący związku Claus Weselsky zapowiedział kolejny, tym razem sześciodniowy strajk, który rozpoczął się w środę 24 stycznia rano, a w transporcie towarowym – we wtorek wieczorem. Jego koszty dla niemieckiej gospodarki szacuje się na około 100 mln euro dziennie.
Niezadowolenie społeczne w Niemczech rośnie
U naszego zachodniego sąsiada narasta fala protestów, a różne grupy zawodowe coraz głośniej upominają się o swoje interesy, co zgodnie z prognozami będzie powodować kolejne demonstracje i utrudnienia w nadchodzących dniach. Kosztem będą straty dla gospodarki, trwające blokady, a także zakłócenia nie tylko w transporcie pasażerskim, lecz także towarowym. Niepokojącym zjawiskiem jest także polaryzacja społeczeństwa dostrzegana przez obserwatorów i komentatorów politycznych, na czym zyskują partie o skrajnie prawicowych poglądach.